Na początku roku szkolnego w dniach od 4 do 6 października br. nasza wychowawczyni pani Janina Wojtyczko zorganizowała wycieczkę dla klas gimnazjalnych do Gór Stołowych. Naszymi opiekunami byli: pani Iwona Czernek, pani Grażyna Dolezy, pani Janina Wojtyczko i pan Marcin Szymczyk. Wyjeżdżając na kilka dni, oderwaliśmy się od szarej rzeczywistości, by odpocząć na świeżym powietrzu wśród skał, lasów oraz by zdobyć i poszerzyć wiedzę dotyczącą Sudetów.
4 października wszyscy uczestnicy wycieczki zebrali się na placu szkolnym zwarci i gotowi do wyjazdu. Po niezbędnej kontroli stanu technicznego autokaru przez policję, ruszyliśmy bezpiecznie na Dolny Śląsk. Około godziny dwunastej byliśmy na miejscu. Od razu poszliśmy do barokowej Kaplicy Czaszek w Czermnej. Pan przewodnik opowiedział nam bardzo ciekawą i przejmującą historię tego obiektu sakralnego. Kaplicę zbudował w latach 1776–1804 ksiądz Wacław Tomaszek, z pochodzenia Czech, proboszcz parafii w Czermnej. Pewnego dnia w skarpie koło dzwonnicy w pobliżu kościoła ksiądz Tomaszek zauważył ludzkie czaszki i kości. Wezwał grabarza Langera i kościelnego Schmidta. Razem zaczęli wygrzebywać znajdujące się płytko pod ziemią szczątki. Nie spodziewali się, że natrafią na tak dużą ilość ludzkich kości. Były to kości ofiar wojen na ziemi kłodzkiej, prawdopodobnie z czasów wojny trzydziestoletniej, prusko-austriackiej i szerzących się po niej epidemiach cholery w XVII i XVIII wieku. Ksiądz Tomaszek postanowił wydobyć wszystkie szczątki. Polecił grabarzowi i kościelnemu oczyścić, wybielić kości wraz z czaszkami i zgromadzić w kaplicy. Obecnie wnętrze wygląda bardzo podobnie jak przed laty, ale ciekawsze okazy czaszek, ongiś leżące na ołtarzu, umieszczono w szklanej gablocie. Znajdują się tam czaszka ks. Tomaszka, grabarza Langera, wójta Czermnej i jego żony. Czaszka wójta Martinca jest przestrzelona. W czasie wojny wójt przeprowadzał wojska austriackie przez góry, za co Prusacy go rozstrzelali. Obok leżą przedziurawione czaszki dwóch żołnierzy zabitych bronią białą, kość udowa wysokiego Szweda i charakterystycznie zbudowana Tatara, a także czaszki ze zmianami chorobowymi i źle zrośnięte kości kończyn. Wśród piszczeli, czaszek, ułożonych warstwami przy ścianach kaplicy znajdują się dwie rzeźby aniołów: jeden z trąbą (pod nim napis: "Powstańcie z martwych"), drugi z wagą(z napisem: "Pójdźcie pod sąd"), na środku ołtarz z barokowym krzyżem.
Kaplica czaszek w Czermnej jest osobliwym symbolem przemijalności życia i śmierci, ciągle budzi refleksję nad ogromną kulturą religijną Ziemi Klodzkiej. Dziś turyści podziwiają Kaplicę Czaszek w Kudowie-Czermnej, snując refleksje o śmierci, sądzie ostatecznym i zmartwychwstaniu.
Przez kolejne godziny podziwialiśmy piękno Parku Narodowego Gór Stołowych, panoramę Czech, spacerowaliśmy po Radkowskich Basztach i błądziliśmy po labiryntach Błędnych Skał. Pogoda sprzyjała wędrówką. Na wietrze wirowały rozszemrane liście, drzewa stroiły się w najpiękniejsze i najbarwniejsze szaty. Przekonaliśmy się, że odpoczywając i bawiąc się jednocześnie, również możemy wzbogacić swoją wiedzę.
Ostatnim miejscem, które odwiedziliśmy w tym dniu, było Sanktuarium Wambierzyckiej Królowej Rodzin. Obecna bazylika stoi na wzgórzu, gdzie w XII wieku w niszy wysokiego drzewa umieszczono figurkę Matki Boskiej. Według kronik w 1218 roku ociemniały Jan z Raszewa odzyskuje w tym miejscu wzrok. Po tym zdarzeniu do Wambierzyc zaczęło podróżować wielu pielgrzymów. Wkrótce pod drzewem z figurką postawiono ołtarz, a po bokach lichtarz i chrzcielnicę. 17 sierpnia 1980 roku kardynał Stefan Wyszyński dokonał koronacji figurki Matki Bożej nadając jej tytuł Wambierzyckiej Królowej Rodzin.
Wieczorem zmęczeni, głodni i pełni wrażeń zakwaterowaliśmy się w ośrodku „Marysieńka” w Lewinie Kłodzkim. Pokoje, w których zamieszkaliśmy bardzo się wszystkim podobały, czuliśmy się jak u siebie w domu.
Kolejny dzień obfitował w atrakcje. Pierwsze miejsce, które odwiedziliśmy to „Pijalnia Wód Mineralnych w Dusznikach Zdroju”. Zbudowana w I poł. XIX w. przyciąga kuracjuszy bogatą ofertą leczniczych wód minaralnych Pieniawa Chopina, Jan Kazimierz, Zdrój Zimny i Agata. Mieliśmy okazję popróbować wszystkich tych PRZEEEPYSZNYCH, ale za to bardzo zdrowych wód mineralnych. Zwiedziliśmy Dworek im. Fryderyka Chopina, usytuowany w Parku Zdrojowym. Odbywają się tu liczne koncerty zdrojowe, koncerty fortepianowe oraz przedstawienia teatralne. W 1826 r. koncertował tam sam mistrz Fryderyk Chopin.
Muzeum Papiernictwa było kolejnym punktem naszej wycieczki. Zabytkowy młyn papierniczy, jedyny tego typu (zachowany do dnia dzisiejszego) w Polsce i jeden z kilku na świecie. Technika produkcji ręcznie czerpanego papieru była mocno strzeżoną tajemnicą, a nam przewodnik uchylił jej rąbka.
Czas wolny spędziliśmy w Rynku Kłodzkim, każdy z nas chodził swoimi dróżkami. Jedni podziwiali zabytki inni spędzili ten czas na odpoczynku, kupując pamiątki, jedząc pyszne lody.
Kolejnym etapem naszej wycieczki było zwiedzanie Twierdzy Kłodzkiej i Labiryntów Minerskich. Twierdza zachwyca swoim położeniem i ogromem. Ta wielka budowla obronna góruje nad miastem. Na terenie twierdzy wyznaczono szlak turystyczny, który pozwala na dotarcie w jej ciekawe zakątki. W ciągu drugiego dnia zobaczyliśmy wszystkie te miejsca, które wcześniej sobie zaplanowaliśmy. Wracaliśmy więc do ośrodka zmęczeni ale pełni wrażeń.
Nadszedł dzień trzeci – niestety ostatni dzień naszej wycieczki. Po smacznym i obfitym śniadaniu udaliśmy się do Huty Szkła Artystycznego w Polanicy Zdroju. Polanicka huta należy do kilku nielicznych na Dolnym Śląsku i Ziemi Kłodzkiej, które pracują do dnia dzisiejszego. Ręczna produkcja wyrobów szklanych zapewnia ich niepowtarzalność, a zdolności pracowników pozwalają na wyrób pięknych dzieł, które zdobią wiele domów. Mogliśmy towarzyszyć pracownikom huty podczas całego procesu tworzenia szklanych cacek, począwszy od nabierania surówki na tzw. piszczel, wydmuchiwanie w drewnianej formie i końcowy wyrób.
Na koniec udaliśmy się do Kopalnie Złota w Złotym Stoku. Podczas całej trasy słuchaliśmy bardzo ciekawych opowiadań przewodnika. Dowiedzieliśmy się, że ostatecznym produktem kopalni było nie tylko złoto, ale również arszenik.
Podziemna trasa kopalni nie jest zbyt długa i co kilkadziesiąt metrów cała grupa zatrzymywała się przy kolejnych atrakcjach. W sumie więcej czasu spędziliśmy na słuchaniu przewodnika, niż na chodzeniu po kopalni. Zobaczyliśmy wagonik, którym transportowano urobek, laboratoryjny piec do wytopu złota, zjeżdżalnię dla dzieci, a na koniec kolekcję tablic. Następnie zeszliśmy po metalowych schodach siedem pięter w dół, potem jeszcze kilkanaście metrów wydrążonym chodnikiem i ujrzeliśmy największy podziemny wodospad w Polsce. Największy, nie tylko dlatego, że ma 10 metrów wysokości, ale również dlatego, że jest jedynym podziemnym wodospadem w naszym kraju. Kolorowe oświetlenie spadającej wody jeszcze bardziej podkreślało urok tego miejsca.
Zmęczeni, ale bardzo zadowoleni wróciliśmy do domu. Była to wspaniała wycieczka, z której pozostały nam niecodzienne pamiątki, liczne zdjęcia i wyjątkowe przeżycia, a te przetrwają bardzo długo.
Tekst zredagowała: Michalina Rolka